Egzotyczne podejście do kawy na Jeżycach. Wywiad z właścicielami trzeciej kawy.

0
1280
Ekipa z trzecia kawa na swoim profilu na FB od początku informowała o postępach w remoncie i zbliżającym się dniu otwarcia, który nastąpił pierwszego dnia wiosny. Niewiele jednak mogliśmy się dowiedzieć o wystroju, kawie i właścicielach. Okazało się także, że za za nazwą trzecia kawa kryje się ciekawa historia, a wystrój to zbiór inspiracji przywiezionych z Wysp.

Przeczytajcie sami nasz wywiad z Marią Kulawską i Pawłem Bednarkiem, właścicielami lokalu i poznajcie bliżej to wyjątkowe miejsce.

Czym się wcześniej zajmowaliście? Skąd pomysł na otwarcie kawiarni?
Wcześniej też pracowaliśmy w gastronomii. Zaczęło się od tego, że studiowaliśmy razem, coś co zupełnie nie jest związane z tematem, czyli wschodoznawstwo na Uniwersytecie im. Adama Mieckiewicza. W tym czasie interesowałem się gotowaniem i dostałem się na staż do Szymona Sławińskiego i jakoś studia poszły bocznym torem. Wyjechaliśmy z Marią do Anglii nie wiedząc do końca co będziemy robić i w jakim kierunku to pójdzie. To było jakieś 5-6 lat temu. Ja zacząłem gotować a Maria parzyć kawę.

Długo byliście w Anglii?
Z przerwą 5 lat. Wyjechaliśmy na niecałe dwa lata, wróciliśmy do Polski. Ja gotowałem, a Maria starała się dostać pracę jako baristka, ale okazało się, że nie mając statusu studenta nie da się dostać pracy w kawiarni w Poznaniu. Wtedy wróciliśmy na wyspy i zaczęliśmy planować otwarcie lokalu.

Jaka historia kryje się za nazwą? Cyfra 3 coś dla Was znaczy?
Sama cyfra nie. Nazwa wzięła się stąd, że są różne fale kawowe. Pierwsza fala to klasyczne włoskie małe kawiarnie, pojawienie się maszyn do espresso, druga to rozwój sieciówek szczególnie w Stanach, typu Starbucks czy Costa, a trzecia fala to powstanie kawiarni niezależnych, prowadzonych przez pasjonatów, też małych, ale wykorzystujących wiedzę i kawę segmentu specjalistycznego. Nazwę szukaliśmy około pół roku, zapisywaliśmy pomysły i najbardziej spodobało nam się „trzecia kawa”. Jest to też takie mrugnięcie do branży

Czym waszym zdaniem wyróżniacie się na tle innych kawiarni? Od siebie mogę dodać, że z pewnością jest to wystrój.
Trudny pytanie. Nie wiem czy to nas wyróżnia, ale przy kawie, którą robimy chcemy być dostępni dla wszystkich, stąd też ceny utrzymujemy na poziomie rynkowym, mimo że używamy dużo droższych produktów. Przychodzą do nas osoby, które nie wiedzą czego chcą, mówią tylko, że chcą się napić kawy (nie wiedzą, co to kawa speciality). Fajnie jest dać ludziom dużo lepszy produkt, kiedy osoby piją tylko kawę w domu, są w stanie zauważać różnice.

Jakich kaw używacie?
W tej chwili na metodach przelewowych używamy kawki z Rwandy i z Tanzanii, czekamy też na dostawę z Kopenhagi z palmiarni April, która jest w czołówce europejskiej, gdzie pojawi się Etiopia, Rwanda i Honduras. Pod espresso w tej chwili używamy Kolumbii i Etiopii z warszawskiej palarni Java.

Którą kawę byście polecili w pierwszej kolejności klientom żeby przekonać ich do siebie?
To zależy od klienta. Staramy się pytać. Mamy osoby, które przychodzą i mówią „chcielibyśmy się napić kawy, co mogą państwo polecić?”. To zależy czy mamy ochotę na dłuższą kawę, czy się śpieszymy, czy wolimy z mlekiem itp.. Wtedy zaczynamy działać. Często osoby nie wiedzą, czy chcą bardziej kwasowe (owocowe) czy orzechowe nuty smakowe, bo nie są w stanie sobie wyobrazić tego w kawie. W takiej sytuacji bezpiecznie staramy się sugerować żeby osoba wzięła smaki orzechowe, aby nie zrazić się kwasowością kaw afrykańskich.

Co znajduje się w waszej ofercie poza kawą?
Poza kawą mamy mała selekcje deserów i ciast, które są na barze. Myślimy o deserach, które są bardziej skomplikowane, które będą wychodzić z kuchni. Mamy też śniadaniowe rzeczy: kilka tostów, jajecznice, szparagi, sałatkę z buraków czy placki kukurydziane z bekonem i syropem klonowym. Myślimy też o wprowadzeniu win, a wtedy też prawdopodobnie pojawią się tapasy, przekąski.

Przejdźmy więc do wystroju, o którym wspomnieliśmy wcześniej.. Skąd inspiracje?
Jeden z naszych klientów z branży kawiarnianej powiedział, że cały czas w Poznaniu otwierał się Berlin, czyli kawiarnie nawiązujące do stylistyki berlińskiej (np. Piece of Cake, Vandal), a tutaj przyjechał Londyn. Nic dziwnego, ponieważ mieszkając tam i pracując czerpaliśmy inspiracje. Wystrój wziął się z naszych ulubionych miejsc. Staraliśmy się też zachować pewną równowagę i stworzyć miejsce, które z jednej strony jest kawiarnią, miejscem publicznym, a z drugiej miejscem przytulnym z dużą liczbą roślinek. Kwiaty są po części kupne, a po części wyhodowane przez nas, przez moją mamę. Jeśli chodzi o stoły to je kupiliśmy, z kolei krzesła są zbieraniną z różnych miejsc, które później tapicerowaliśmy. Cały lokal remontowaliśmy sami.

Kawiarnia mieści się przy ul. Polna 1. Koniecznie wpadajcie!

PRZECZYTAJ TAKŻE: Jarmark Świętojański już niedługo w Poznaniu!

 

Nie wiesz, jak ruszyć z biznesem? Dowiedz się!

Koniecznie odwiedź www.f7katowice.pl